Nowy rok. Nowa ja. Nowe życie.
Nowy rok. Nowa ja. Nowe życie. Żartowałam. Nowy rok. Nowe oczekiwania. Owszem!
Postanowienia noworoczne w ogóle nie są w moim stylu z
jednej prostej przyczyny – nie umiem dotrzymać danego sobie samej słowa.
Dotrzymuję słowo dane bliskim, a przynajmniej dokładam ku temu wszelkich starań,
ale sama siebie ignoruję. Chyba nigdy w życiu nie miałam postanowień
noworocznych, z wyjątkiem tych, kiedy miałam 10 lat i zrobiłam sobie listę,
która wyglądała mniej więcej tak:
1. Będę miła dla rodziców.
2. Będę sprzątać w pokoju.
3. Będę grzeczna w szkole.
4. Będę miała psa.
Wszystkie te postanowienia noworoczne, mogłam również
umieścić w jednej linijce: "Będę idealna córką, rodzice w końcu kupią mi psa". Karolina, ty mała, dziesięcioletnia egoistko. Do ideału wiele mi brakuje, a psa nie
mam nadal. Poza tamtą próbą, nie bawię się w postanowienia noworoczne,
bo jestem w to strasznie słaba. Co roku w październiku obiecuję,
że będę się regularnie uczyć przed sesją i robić notatki na bieżąco. Skoro nie
potrafię dotrzymać tak prostego postanowienia, nie będę zakładała, że w nowym
roku będę „nowa ja”. Jedyne, co mogę powiedzieć, to: spróbuję.
Jedno jest pewne, w tym nowym roku dużo oczekuję. Jak już
kilka razy w naszych notkach wspominano, zarówno ja jak i Iza, jesteśmy fankami
rapu. Z tej oto prostej przyczyny mam jeszcze kilka słów do dodania z okazji tego nowego roku. Oczekuję nowości od Gedza, bo ten ciągle wzbudza we mnie sporo ciekawości,
która jeszcze nie została zaspokojona. Dwa Sławy – tych zaczęłam słuchać w zeszłym roku, bo nie dało się ich nie zauważyć, zrobili wrażenie. Poszperałam w tym, co
robili przed Sztosami i ciekawe, co zrobią teraz. Pewna jestem, że będzie to
coś dobrego. Szesnasty, Kartky – fajnie i świeżo, więc ciekawi mnie, w którą
stronę pójdą. Tede, którego albo kochają albo nienawidzą za „Vanillahajs”. Nie
ma niczego pomiędzy, wydawało mi się, że ja jestem pośrodku, bo nigdy jakoś
szczególnie Tede do mnie nie przemawiał. Potem zaczęłam być nim nękana przez
Izę i jestem na tak. KrzyKrzysztof jako hypemen coś tam płodzi. Jego hot16challenge siadł mi, owszem,
ale kolejny kawałek, który wydał pt.: „Hypeman” nic mi nie urywa. Zdecydowanie
Tede lepszy na autotune. Mimo to, ciekawa jestem, jak to będzie dalej, więc
czekam na Krzycha. Przecież Pogz też był hypeman’em, a potem nagrał z Te-Trisem
płytę, która była bardzo dobra. Na koniec jeszcze wspomnę sobie o Nerwusie, który
jest bardziej producentem niż raperem, więc może mu się udać, ale nie musi.
Z poza rapowych rzeczy – nie mogąc usiedzieć na tyłku czekam na kolejna płytę
30 Seconds To Mars.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku. Dużo dobrej muzyki,
dobrego jedzenia, mało deszczu, dużo słońca, dużo wolnego czasu, jeszcze więcej
snu. Sobie, Izie i Wam życzę tego z całego serca. /Karolina
Post A Comment
Brak komentarzy :