Smakują Ci lizaki?

Kiedy przestajemy być dziećmi? Może wtedy, kiedy lizaki przestają smakować, bo są za słodkie. Kiedy na pierwszy śnieg, zamiast ‘w końcu, ulepię bałwana!’, reagujemy ‘ku*wa, będę musiał/a odśnieżać samochód’.

Jak zaczynałam edukację w gimnazjum, moja siostra zaczynała studia. Byłam wtedy pewna, że studia to już dorosłe życie. Zdecydowanie ułatwiłoby mi to dzisiejszą notkę. Napisałabym: dorośli jesteśmy wtedy, kiedy zaczynamy studia. Niestety tak nie jest, a przynajmniej moim zdaniem. Za jakieś 20 dni zaczynam studia i pracę. Owszem, odnoszę wrażenie, że w jakiś sposób wkraczam w dorosłe życie, ale nie czuję się dorosłym człowiekiem. Wciąż cieszy i bawi mnie wiele rzeczy, które nigdy nie sprawiają, że uśmiecha się moja mama. Raczej patrzy na mnie dziwnie i stuka się w czoło. Nadal czasami lubię krzyczeć, piszczeć i głośno się śmiać. Do dziś przerażają mnie robaki, pająki i burza. Nie czuję się pewnie śpiąc sama w pustym domu, a wracanie nocą w samotności przyprawia mnie o dreszcze. To wszystko raczej nie cechuje dorosłego człowieka.
Jak pisałam wcześniej, powoli wkraczam w dorosłe życie. Muszę być punktualna w pracy i na uczelni. Sama muszę zadbać o swój tyłek, bo teraz jak ktoś mnie w niego kopnie, ja muszę temu komuś oddać, nie rodzice. To ten etap w życiu, w którym nie wystarczy przybiec do mamy z płaczem: mamo, moja szefowa powiedziała, że się opierdalam, powiedz jej cooooś. No nie. Teraz sama będę musiała jej [szefowej] udowodnić, że potrafię coś zrobić lepiej.  Mimo to cieszę się, że nie czuję się jeszcze dorosła i potrafię czerpać radość z prozaicznych rzeczy i czynności.

Kiedyś czytałam bardzo fajną notkę na blogu ‘mojadziewczynaczytablogi’ [klik]. Chciałam podać link do tej notki, ale oczywiście nie mogę jej znaleźć. Chodzi o to, że Konrad [autor bloga], pisał właśnie o tym, żeby nigdy nie zatracić w sobie dziecka, bo wtedy przestajemy żyć. Czy coś takiego. /Karolina



Dorosłość. A co to? A jak to? Bycie dorosłym? Nah, to nie dla mnie. Chyba. Albo może jednak. Nie umiem się zdecydować. Wszystko zależy od tego jak interpretujemy to hasło. Bo jeśli mówimy o odpowiedzialności za siebie, bliskich, o świadomym podejmowaniu decyzji (nawet tych złych) i ponoszenia za nie konsekwencji. To okej, chyba już jakiś czas jestem w miarę ogarniętym człowiekiem. A przynajmniej mam takie wrażenie. Ale każdy z nas ma inne wyobrażenie o byciu dorosłym. 


Kiedy w ogóle możemy powiedzieć o sobie, że jesteśmy dorośli? Ja nie czuję się takową osobą. Niektóre aspekty owego etapu w życiu człowieka przerastają mnie na ten moment. Najzwyczajniej nie jestem w stanie przyjąć do wiadomości, że miałabym sobie samodzielnie radzić, samodzielnie- bez jakiejkolwiek pomocy. Bo mnie dorosłość kojarzy się nieodzownie z niezależnością. Teraz nie byłabym w stanie studiować dziennie bez wsparcia rodziców. 



Generalnie mam mieszane odczucia, bo z jednej strony jestem młoda (Chociaż wszyscy poznając mój wiek są lekko w szoku. Może powinnam zastanowić się nad niwelowaniem zmarszczek mimicznych? Jak myślicie: nie marszczenie czoła, kiedy ktoś wygłasza niezbyt mądre treści, coś pomoże? Tylko nie wiem czy uda mi się nad tym zapanować w takim natłoku idiotyzmów napływających zewsząd.) Z drugiej uświadamiam sobie, że nastolatką (tak, tak, gówniara ze mnie) będę jeszcze tylko chwilę, czas umyka mi coraz szybciej. Nie wiem, co z moim mózgiem, ale nie jest w stanie przyjąć informacji, że mogę być w pełni samodzielna jak część moich rówieśników, że mogę, a nawet oczekuje się ode mnie bycia DOROSŁYM. Nie dorosłym, a DOROSŁYM. Stanie się dorosłym jest nieuniknione, jeśli jesteśmy jako tako ogarniętymi życiowo ludźmi. 



Uświadamiam sobie ostatnio różne rzeczy. Niedawno zrozumiałam, o co chodzi tak naprawdę w pisaniu bloga. Trzeba umieć atrakcyjnie opowiadać o tym, co dzieje się w naszym życiu. Trzeba umieć sprzedać swoje zwyczajne życie w niezwyczajny sposób. Blogowanie to nic innego jak pokazywanie wszystkiego całemu światu. (Z tym całym światem to TROCHĘ przesadziłam, ale w teorii przecież każdy potrafiący czytać człowiek, mógłby trafić na ten wpis.) W sumie to trochę odeszłam od tematu, ale przyświecała mi taka myśl, że bycie dorosłym polega chyba na świadomości. Świadomości siebie, otaczającego świata, na wiedzy, czego chcemy. Wcale nie chodzi tutaj ani o metrykę, ani o bycie Sztywnym Panem w garniturze albo Poważną Panią w garsonce.



***Właśnie teraz, podczas drugiego czytania mojej wypowiedzi, doszłam do wniosku, że takie próby zdefiniowania „bycia dorosłym” są bezsensowne. Ale stwierdziłam, że nie będę zmieniać tego, co napisałam chwilę wcześniej, bo był etap w moim życiu, kiedy myślałam, że uda mi się to zrobić. A, że miało to miejsce jakieś 3 minuty temu to dlaczego miałabym nie ukazać ewolucji mojego rozumowania.*** / Izabela





Post A Comment
  • Blogger Comment using Blogger
  • Facebook Comment using Facebook
  • Disqus Comment using Disqus

Brak komentarzy :