To be friends or not to be friends?
Szczerze
nienawidzę jak ktoś nadużywa pojęcia przyjaźń/przyjaciel. Osobiście sama tego
nie robię. Śmiać mi się chce z ludzi, którzy maja 20
"przyjaciół". A jak przyjdzie co do czego, to zostają sami. To w
sumie smutne. Umarłbym, gdybym nie miała kogoś, komu mogę ponarzekać na mój
żywot. Myślę, że po to mnie Pan Bóg stworzył. Urodzona po to, by
narzekać. Ubolewanie, użalanie się i nakręcanie to mój konik. J. wie o tym
najlepiej. Moim zdaniem bardzo ważną wartością w życiu jest umiejętność dzielenia
ludzi, którzy nas otaczają. Na znajomych i przyjaciół. Zastanawiałam
się, jak sama zdefiniowałabym słowo przyjaźń. Chciałam tu rozwinąć
tę myśl, ale już wiele osób robiło to przede mną. Mogę podać swoją
osobistą definicję. Zdecydowanie przyjacielem mogę nazwać tych, którzy
znoszą moje sarkazmy, humorki i złośliwości i szczerze ich podziwiam. Ale
czasami bywam miła. Serio. Kiedyś spotkałam się z taką sentencja, że jeśli
przyjaźń się rozpadła to nigdy nie była prawdziwa. Muszę się nie zgodzić.
Miałam w życiu dwie takie przyjaźnie, które w rezultacie nie przetrwały. Jedna
umarła śmiercią naturalną, a druga mniej naturalną (:D). Zapewne to, co
powiem zabrzmi patetycznie, ale trudno. Śmiało mogę stwierdzić, że obie te
relacje wiele mnie nauczyły, trochę mnie "ukształtowały". Pozostaje
mi podziękować wszystkim moim przyjaciołom i jestem pewna, że nie muszę
wymieniać ich imion, żeby wiedzieli, że o nich mówię. Kończąc to
wymądrzanie się i lanie wody na temat, moja rada: dbajcie o tych, których
kochacie. / babciaKarolina
Przyjaciel, dla mnie, to taka swego rodzaju osoba z rodziny, na której obecność
w życiu mam wpływ. Mam odczucie, że rodzajów przyjaźni może być wiele. Są
przyjaźnie na całe życie, ale istnieją też te stosunkowo krótkotrwałe i to, że
się kiedyś kończą nie czyni ich mniej wartościowymi. Są przyjaźnie budowane
latami, ale też takie, które zrodziły się bardzo szybko, pod wpływem jakiejś
sytuacji. Bywają przyjaźnie z zawirowaniami, bywają stałe, niezachwiane. Mam to
szczęście, że obecnie są wokół mnie przyjaciele. Dzięki tym znajomościom
zyskuję bardzo dużo. Często weryfikuje swoje poglądy na dany temat po rozmowie
z bliskimi ludźmi. Pozwala mi to dostrzec szerszą perspektywę. Oczywistym jest,
że nie zawsze mamy jednakowe opinie, ale to jest świetne! Dzięki temu uczymy
się miliarda nowych rzeczy, potrafimy zaakceptować odmienne zdanie. To, że moje
przyjaciółki mają silne charaktery sprawia, że często któraś z nas wciela się w
rolę mediatora. I serio, w grupie młodych kobiet, zaabsorbowanych dyskusją,
jest to niejednokrotnie bardzo trudne zadanie. Może to truizm, ale w kontakcie
z drugim człowiekiem każdy ma do zaoferowania co innego. Ważne jest to, żeby
druga osoba nauczyła się korzystać z naszych zalet. Żeby czerpała z kontaktu z
nami to, co korzystne dla niej. Od jednej osoby możemy nauczyć się krytycznego
spojrzenia na świat, od drugiej dzielenia się naszymi emocjami, od trzeciej
umiejętności zachowania zimnej krwi, a od czwartej programowania w C++. Im
bardziej zróżnicowane grono przyjaciół, tym więcej zyskujemy. Ale dla mnie
najważniejsze jest to, że przyjaciele mnie wspierają. Świadomości, że można na
kimś zawsze polegać, nie da się porównać z niczym innym. Dlatego zamiast
siedzieć przed komputerem polecam spotkanie z przyjaciółmi. Idźcie na piwo, na
kawę, pograjcie w scrabble. Cokolwiek będziecie wspólnie robić przyniesie
korzyści. Chyba, że na jednym piwie się nie skończy i wpadną wam do głowy nie
do końca mądre pomysły. Ale i te są czasem potrzebne, w końcu musimy mieć co
opowiadać wnukom. / Iza
Post A Comment
Brak komentarzy :